Pas de Calais. Jedna z wielu dróg, dzisiaj niestety bardzo zatłoczona. Długie kolejki ciężarówek toczą się jak zwykle w kierunku północnym. To jadą, to zatrzymują się, za chwilę znów ruszają – jak to w korku.
Po obu stronach drogi zbierają się zwarte grupy mężczyzn, czekając na okazję. Wykorzystują fakt, że tiry zmuszone są nieraz się zatrzymać lub po prostu znacznie zwolnić i wskakują do tyłu, do naczepy – pomimo znajdującego się tam towaru. Chcą za wszelką cenę przedostać się z Francji do Wielkiej Brytanii. Kierowcy w tej sytuacji, wbrew pozorom, są bezradni. Teoretycznie ten, który widzi taką sytuację, mógłby podjechać do tira przed sobą na tyle blisko, żeby pasażer na gapę nie mógł otworzyć tylnych drzwi naczepy, ale boi się, że wybiją mu szybę w kabinie.
Jeżeli jesteś właścicielem firmy transportowej, to z pewnością wiesz, o czym piszę.
Ta jedna historia (i wiele innych) skłania do refleksji o bezpieczeństwo przewożonego ładunku. Jeżeli zostanie uszkodzony? Jeżeli zniknie? Czasami wartość samego ładunku przewyższa wartość firmy transportowej. Jak się zabezpieczyć?
Po pierwsze, sprawdź, czy Twoja polisa ubezpieczeniowa obejmuje takie zdarzenia.
Po drugie, pomyśl o przekształceniu Twojego przedsiębiorstwa transportowego w spółkę z o. o. Ale pamiętaj o słynnym art. 299 KSH!
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Panie mecenasie bardzo mądre i celne uwagi przedstawia Pan na swoim blogu.
Sytuacja analogiczna do większości dróg w Europie związanej z uchodźcami ale myślę, że Warto w tym miejscu podnieść kwestię samego bezpieczeństwa i zagrożeń dla pracowników takiej firmy i w ogóle osób ubiegających się o pracę jako kierowcy u przewoźników by takie osoby nie były posądzane o przemyt osób lub towarów podrzucanych przez przypadkowe osoby. Jak praktyka pokazuje najczęściej winą za przemyt posądzani są pracownicy a nie firmy dla których wykonują tzw kurs.
Panie Mecenasie, dziękuję za komentarz 🙂