Kiedyś narzekałem, że niektórzy przedsiębiorcy w ogóle nie interesują się, co się stanie z ich majątkiem w przypadku ich śmierci. Nie przejmują się losem swoich krewnych-spadkobierców (polecam wpis „Po nas choćby potop!„). Myślę jednak, że owi przedsiębiorcy są w mniejszości, bo większość z nas nie ma po prostu świadomości, że sprawy majątkowe dotyczące przesiębiorstwa można uregulować tak, żeby po otwarciu spadku przejęcie tegoż przedsiębiorstwa sprawiło jak najmniej kłopotów spadkobiercom.
Sprawy związane z dziedziczeniem dotyczą także spółek z o. o. Udziały w spółce podlegają – co do zasady – takim samym regułom dziedziczenia, co inne składniki majątku spadkodawcy. Piszę „co do zasady”, bo tradycyjne reguły dziedziczenia udziałów można wyłączyć w umowie spółki.
Warto zasady dziedziczenia udziałów uregulować nie tylko ze względu na swoich własnych spadkobierców. Zastosowanie pewnych rozwiązań przewidzianych przez prawo spółek lub prawo spadkowe na wypadek śmierci wspólnika może ułatawić życie również nam.
Jakich regulacji?
Brak jakichkolwiek regulacji – spółka rodzinna
Na początku przyjrzyjmy się sytuacji, gdy wspólnicy w ogóle nie myśleli o tym, że mogą kiedyś umrzeć. Na tapetę weźmy spółkę rodzinną, w której wspólnikami są małżonkowie. Każdy z małżonków ma po 100 udziałów, zatem na zgromadzeniu wspólników każdy z nich ma po 100 głosów (zgodnie z zasadą, że na 1 udział przypada 1 głos). Małżeństwo ma trójkę dzieci.
Taki rozkład głosów oznacza, że w zasadzie wszystkie uchwały muszą zapadać jednomyślnie, bo żaden z nich nie dysponuje bezwzględną liczbą głosów, a zatem nie może przegłosować tego drugiego. Ale nie ma to chyba większego znaczenia, bo – jak się wydaje – u większości małżeństw raczej nie będzie sporów w sprawie zarządzania spółką, a nawet gdyby, to po burzliwej dyskusji małżonkowie ostatecznie dojdą do porozumienia (przynajmniej ja się spotykałem tylko z takimi małżeństwami).
Jeden z małżonków umiera. Ten, który pozostał przy życiu, nadal dysponuje swoimi 100 udziałami (i 100 głosami). Sytuacja komplikuje się w stosunku do 100 udziałów zmarłego wspólnika. Jak się rzekło, podlegają one ogólnym zasadom dziedziczenia. A zatem te 100 udziałów staje się przedmiotem współwłasności spadkobierców – żyjącego wspólnika i jego dzieci. W postanowieniu o stwierdzeniu nabycia spadku sąd stwierdzi, że spadek w 1/4 części odziedziczy żyjący małżonek i po 1/4 dzieci.
Ale uwaga! Nie oznacza to, że każdy ze spadkobierców ma teraz po 25 udziałów. O, nie! Te 100 udziałów jest przedmiotem współwłasności spadkobierców. Oznacza to mniej więcej tyle, że przy wykonywaniu praw z tych udziałów (np. głosując nad uchwałą na zgromadzeniu wspólników) wszyscy spadkobiercy muszą działać jednomyślnie. Pozostały przy życiu wspólnik może swoimi 100 udziałami dysponować swobodnie, natomiast co do udziałów odziedziczonych po zmarłym – musi się liczyć ze zdaniem pozostałych spadkobierców.
Ten stan może przerwać dopiero dział spadku. Postępowanie działowe znosi współwłasność majątku spadkowego. Dopiero w wyniku działu spadku spadkobiercy będą mogli podzielić pomiędzy siebie odziedziczone udziały, np. w ten sposób, że dotychczasowemu wspólnikowi przypadnie 25 udziałów (łącznie będzie miał 125 – 100 swoich i 25 odziedziczonych) i dzieciom po 25 udziałów.
Jednakże jeżeli spadkobiercy nie będą zgodni co do sposobu podziału majątku spadkowego, to postępowanie o dział spadku może być niebezpieczne dla prawidłowego funkcjonowania spółki. Przede wszystkim w tym postępowaniu – co do zasady – należy dokonać podziału całego majątku spadkowego – nieruchomości, oszczędności, biżuterii, samochodu i innych ruchomości – a wraz z nimi udziałów w spółce z o. o. Dział spadku nie może się ograniczyć tylko do części masy spadkowej, np. tylko do udziałów w sp. z o. o. (wprawdzie z ważnych powodów sądowy dział spadku może być ograniczony do części spadku, ale nikt chyba nie da 100% gwarancji, że sąd rozpoznający naszą sprawę pozwoli na takie ograniczenie). Dlatego jeżeli nie będzie zgody pomiędzy spadkobiercami, to dział spadku może się ciągnąć latami, a przez ten czas działalność spółki może być sparaliżowana.
Jak uniknąć tych kłopotów? Chciałbym podsunąć Tobie kilka rozwiązań – każde z nich ma swoje wady i zalety.
Wyłączenie dziedziczenia w umowie spółki
W umowie spółki można wyłączyć wstąpienie do spółki spadkobierców na miejsce zmarłego wspólnika. Wówczas w przypadku śmierci wspólnika jego udziały podlegają umorzeniu, a pozostały przy życiu wspólnik musi spłacić spadkobierców.
Zatem udziały zmarłego wspólnika nie będą podlegały dziedziczeniu. Na jego miejsce nie wejdą dzieci, spółka stanie się spółką jednoosobową. Spółka będzie mogła nadal funkcjonować bez ryzyka wystąpienia paraliżu decyzyjnego. Tylko że ten jedyny wspólnik będzie musiał spłacić pozostałych spadkobierców; czasami będzie musiał przeznaczyć na spłatę znaczne pieniądze.
Testament z zapisem windykacyjnym
Testament z zapisem windykacyjnym jest świetnym narzędziem pozwalającym uniknąć żmudnego postępowania o dział spadku. Każdy ze wspólników może sporządzić u notariusza taki testament i wskazać w nim, kto i ile udziałów będzie po nim dziedziczyć.
Np. każdy z małżonków może wskazać w takim testamencie, że na wypadek jego śmierci 25 udziałów będzie dziedziczyć drugi małżonek i po 25 udziałów jego dzieci. W chwili otwarcia spadku każdy ze spadkobierców dziedziczy po 25 udziałów – i to bez potrzeby przeprowadzenia podziału całego spadku.
Tutaj wystarczy tylko postanowienie o stwierdzenie nabycia spadku, w którym zostanie wskazane, jaka część ogółu spadku przypadnie na każdego ze spadkobierców oraz kto i ile nabył udziałów w spółce.
Osobiste prawo dodatkowego głosu
Ten punkt raczej nie będzie dotyczyć spółek rodzinnych. Ale będzie mieć szersze zastosowanie w innych spółkach, zakładanych np. przez kolegów albo chociażby przez dalszych krewnych.
Przyjrzyjmy się spółce założonej przez dwóch kolegów. Każdy z nich ma po 100 udziałów. No i obaj mają żonę i dzieci.
Każdy z nich ma zatem na zgromadzeniu wspólników po 50% głosów, a to oznacza, że muszą podejmować decyzje jednomyślnie.
Jeden z nich umiera. Na jego miejsce wchodzą spadkobiercy – żona i dzieci. Do tej pory wspólnik musiał się dogadać ze swoim kolegą, teraz musi z jego żoną i dziećmi…
Można tego uniknąć prostym zabiegiem na etapie tworzenia umowy spółki – przyznając każdemu wspólnikowi osobiste prawo dodatkowego głosu. Umowa spółki może stanowić, że wspólnikowi na każdy posiadany przez niego udział dodaje się jeden głos (jednocześnie zastrzegając, że jest to osobiste prawo). Dzięki temu każdy ze wspólników będzie dysponować 200 głosami (100 zwykłych głosów i 100 głosów dodatkowych).
Osobiste prawa przyznane wspólnikowi w umowie spółki mają to do siebie, że – razie przeniesienia udziałów na inną osobę – nie przechodzą na nabywcę udziałów. A zatem ten, kto nabędzie owe 100 udziałów w drodze dziedziczenia, nie będzie dysponować prawem dodatkowego głosu.
Mamy więc taką sytuację:
– dwóch kolegów założyło sp. z o. o. – każdy z nich ma po 100 udziałów i 200 głosów (100 „zwykłych” – zgodnie z zasadą, że na 1 udział przypada 1 głos, i 100 dodatkowych – tytułem osobistego uprawnienia przyznanego w umowie spółki),
– jeden wspólnik umiera, jego udziały przechodzą na spadkobierców. Dzięki rozwiązaniom przewidzianym w umowie spółki pozostały przy życiu wspólnik przejmuje władzę w spółce, bo on ma nadal 200 głosów, a spadkobiercy mają łącznie 100 głosów.
W rozwiązaniach przewidzianych przez prawo spółek i prawo spadkowe można przebierać 🙂
{ 1 komentarz… przeczytaj go poniżej albo dodaj swój }
Ten wpis jest bardzo interesujący